Pióro (Olivia Wildenstein)

Leigh mając jedynie miesiąc na zarobienie brakujących piór, wyrusza do Paryża, by zająć się swoim nowym projektem: nawróceniem dwudziestopięcioletniego Jaroda Adlera, szefa paryskiej mafii i najgorszego rodzaju grzesznika – Potrójnego. Jeżeli uda jej się skłonić mężczyznę do choć jednego dobrego uczynku, otrzyma setkę piór dzięki którym skompletuje swoje skrzydła i będzie mogła wstąpić do Elizjum, krainy aniołów. Nie przewidziała jednak, że mroczny urok mężczyzny będzie kosztował ją pióra ani, że podczas walki o duszę grzesznika napotka inną przeszkodę niż jego opór: tajemnicę skrywaną przez jej własny rodzaj... "Pióro" to pierwszy tom rozpoczynający serię Aniołowie Elizjum. Gdy pierwszy raz zobaczyłyśmy tytuł tej książki i przeczytałyśmy jej opis uznałyśmy, że z pewnością będzie to kolejna fantastyka z domieszką romansu, z którą spędzimy miło czas, a czytając większość stricte romansów właśnie czegoś takiego potrzebowałyśmy dla "odświeżenia" głowy. Nikt nas jednak nie przygotował na to co autorka zaserwowała w środku dlatego my was o tym infomujemy odrazu! Ta książka potrafi zarówno wielce zaangażować czytelnika w dziejącą się akcję co i na sam koniec go zmiażdżyć i zwyczajnie człowiekiem jak to się mówi "pozamiatać". Totalnie i nieodwracalnie. Sprawi, że wasze serca roztrzaskają się na miliony drobnych kawałeczków a wrażliwsze osoby będą potrzebowały kilku paczek chusteczek bo prawdopodobnie wyleją morze łez. Niektórzy niewykluczone, że odkryją w sobie nawet mordercze instynkty...